E-mail Marketing … dla niektórych spam, dla niektórych newsletter, a dla jeszcze kogoś twór na skrzynce, z której i tak nie korzysta.
Reklama mailowa jest reklamą często zamawianą, rzadziej wciskaną. Rozróżniamy tutaj różnego rodzaju bazy mailowe, gdzie jedne są nastawione na współprace z użytkownikiem, a inne na wyzysk. Na czym polega różnica? Na pozyskaniu adresu mailowego. Tak, właśnie w tym momencie występuje największa różnica, ponieważ akceptujemy różnego rodzaju regulaminy i każdy w coraz to wymyślniejszy sposób.
Omówmy w takim razie różne rodzaje, cechy, zwyczaje e-mail marketingowych baz, w jakich nasz adres może się pojawić, mimo że niekoniecznie tego chcemy.
Dobry:
Taki Clint Eastwood wśród baz mailowych. Na dzień dobry na serwisie, w którym zostawiamy dane, jest nam bardzo wyraźnie przekazane, że nasz adres e-mail będzie wykorzystywany w celach marketingowych. Nie tylko nas o tym informuje, ale co najważniejsze możemy nie wyrazić zgody, a mimo to dalej przekazać dane na przykład w celach realizacji usługi czy w celach newsletterowych, żeby wiedzieć co nowego na serwisie. To ważne, żebyśmy mieli możliwość wyrazić zgody osobno na newsletter, osobno na marketing i osobno na przekazanie danych podmiotowi trzeciemu. Najlepiej jak jeszcze serwis, z którego korzystamy, daje nam możliwość wybrania tematyki reklam jakie nas interesują, bądź zapewnia, że reklamy będą powiązane tematycznie z serwisem. Daje nam to możliwość dostać reklamę, którą naprawdę chcemy 🙂 na przykład zniżki na ciuchy czy jazdy próbne. Ale nie dostaniemy hazardu czy reklamy towarów innej użyteczności (bzyczków takich śmisznych, kto nie wie o czym mowa to niech nie wie). 🙂
Oprócz zapisania się w sposób ludzki do bazy, dostajemy maila potwierdzającego naszą rejestracje. Taki powitalny gest. Odebranie takiego maila przez nas jako klientów, jest ważnym momentem dla administratora naszych danych osobowych. W ten sposób akceptujemy domenę z jakiej wysyła mailing i potwierdzamy mu autentyczność naszych danych (adresu e-mail). Dalej wysyłanie reklamy powinno być też bardziej ludzkie, przypominające dialog między nami a osobą przetwarzającą nasze dane. Z każdym mailem powinniśmy dostać możliwość przejścia na stronę w celu zmiany ustawień i/lub wypisania się z newslettera, programu reklamowego czy też całkowicie z bazy. Przeważnie taki link jest na końcu maila.
Jeśli wyrazimy zgodę na przetwarzanie danych przez inne podmioty współpracujące z serwisem, z którego korzystamy, też powinniśmy też zostać poinformowani ze szczegółami o fakcie przekazania danych do innej firmy. A więc dane kolejnego podmiotu, który będzie przetwarzać nasze dane osobowe, miejsce do wypisu i warunki na jakich adres będzie wykorzystywany. Ten podmiot podczas dodania naszych danych do swojej bazy też powinien nas poinformować o fakcie rozpoczęcia przetwarzania naszych danych. Taki powitalny dobry gest: „Cześć, jestem Jurek, będziesz miał teraz ode mnie codziennie nową wiadomość. Chyba że nie chcesz to się wypisz tutaj.” Cokolwiek …
Tak jak wspomniałem, możliwość wypisu powinna być łatwa i respektowana w trybie natychmiastowym, a nie tygodniowym czy miesięcznym, albo typu: ‚napisz do nas, a jak odczytamy to cię wypiszemy’. Takie praktyki są bardzo nie na miejscu i takie zwyczaje powinny być tępione.
Zły:
Trzymając się nazewnictwa musiałbym powiedzieć, że to taki Lee Van Cleef jako Anielskie Oczka. Niby zgodnie z prawem ale bez większej etyki. Czyli nie zgodnie z prawe UE, ale zgodnie z prawem w Stanach. W USA wystarczy jedna zgoda lub wykonanie czynności na stronie pod którą zostało napisane, że jakikolwiek ruch na stronie akceptuje regulamin. Więc pozostawienie adresu mailowego na jakimkolwiek etapie na stronie może sprawić, że nasz e-mail wpadnie ze zgodą do bazy i zacznie być przetwarzany lub sprzedany dalej. W dodatku zgodnie z regulaminem będziemy otrzymywać reklamy wszelkiej maści ale raczej ogólnodostępne na rynku mediowym. Nie wyklucza to reklam związanych z erotyką, czy hazardem bo zgodnie z prawem w stanach można to reklamować, zaś zgodnie z prawem polskim reklamowanie hazardu jest nielegalne.
Wypisanie się z bazy nawet jeśli jest możliwe przez link w stopce wiadomości maila, to nie koniecznie wypisze on nas z bazy. Może nas kierować do wypisania się tylko z jednego pseudo „programu” jaki sobie wymyśliła firma. Reklamę będziesz dostawać dalej, tyle że z innego pseudo programu. A jak już się wypiszesz od jednego delikwenta to i tak twój adres będzie przetwarzany przez jego ziomków z innych firm.
Często właśnie w takich sytuacjach spotykamy się z tym o czym już pisałem; w celu wypisania się wyślij nam maila. Oczywiście czas oczekiwania jest różny o ile w ogóle ktoś to sprawdza. Niestety walka z takimi, to bardzo często jest jak walka z wiatrakami. Jeśli jakaś firma to robi świadomie, to ma pełne zaplecze prawne i wiedzę w tym temacie, żeby wyminąć prawo maksymalnie jak się da, a zdobycie samych informacji o osobie, która przetwarza twoje dane osobowe jest zatajona nawet na takich stronach jak who.is.
Zdarzają się przypadki (jest to coraz bardziej popularne), że w treści maila jest obrazek (zamiast tekstu), który informuje o tym, że klikając w reklamę zgadzasz się na przekazanie twojego adresu e-mail do reklamodawcy. Oczywiście jak chcesz odruchem odznaczyć namalowaną fajkę obok tej adnotacji, to kieruje cię na stronę reklamodawcy i już twój adres wpadł w ich ręce. Jest to tani sposób na kradzież danych wykorzystywany przez inne firmy. W dodatku płacą za to bardzo niskie stawki, a wiele osób to wysyła nieświadomie do swoich klientów, bo wciska im się kit, że jest to reklama w rozliczeniu za kliki … i de facto jest, tyle że przy okazji kradnie adres mailowy, bo proszą o umieszczenie tego adresu w parametrze linku. Prawdę powiedziawszy każdy pośrednik będzie miał dostęp do adresu, więc gdzie wpadnie to nikt nie wie, ale na pewno pójdzie do reklamodawcy. Skrót nazwy rozliczenia takiej kampanii to C2L (click to lead). Osobiście uważam to za wyłudzanie danych i kradzież. Nigdy tego nie wysyłam.
Zaliczam do takich ‚złych’ wszelkiego rodzaju strony typu porównywarki i ankiety, czy konkursy Internetowe. Mają one na celu zebrać adresy mailowe i samo pozostawienie adresu wiąże się z wyrażeniem zgody na przetwarzanie go. Później taki adres można kupić, sprzedać, zaatakować dużą ilością mailingu bez większych konsekwencji.
i Brzydki:
Tuco Benedicto Pacífico Juan María Ramírez (Eli Wallach) xD Tak dosłownie może nazywać się taki mailing. Adres skradziony, wyszukany, wygenerowany, bez twojej zgody, z wirusami, z erotyką w dużej ilości, naciągające na pieniądze, różne programy finansowe, pomosty finansowe itp. Bardzo niebezpieczny sposób rozprzestrzeniania wirusów i dla użytkownika może się wiązać z rezygnacją ze skrzynki wraz z potrzebą poinformowania usługodawcy skrzynki pocztowej, że skrzynka została zaatakowana. Dlaczego? Ponieważ wypisanie się od spamerów (takich prawdziwych) nie jest możliwe. Adres od nich nie ucieknie, a i oni sami będą chcieli włamać się na skrzynkę w celu wykorzystania jej do dalszego rozprzestrzeniania mailingu i kradzieży adresów twoich znajomych z książki kontaktowej. Często takie skrzynki kończą jako spamtrap’y (skrzynki pułapki). Zgłasza się to usługodawcy i on ustawia to tak, że jeśli taki adres otrzyma maila to adresy IP, z których był mailing wysyłany, są od razu blokowane i wpadają na czarne listy, które ostrzegają inne skrzynki pocztowe.
Łatwo rozpoznać taki mailing, ponieważ często wygląda jak autentyczny mail tekstowy od konkretnej osoby. W nadawcy wyświetla imię, zaś w temacie coś na pozór odpowiedzi do nas: Fw, Odp, itp. W treści jest krótka informacja również dezinformująca, na przykład: ‚to jest ta strona o którą prosiłeś’ i link do tej strony, który oczywiście kieruje Cię do nie zbyt przyjaznego miejsca. Czasem samo otwarcie maila już ściąga nam wirusa. Co prawda większość skrzynek nie dopuszcza do odbierania wiadomości zawierających w sobie skrypty ale niestety pomniejsze skrzynki pocztowe mogę nie mieć takich zabezpieczeń.
Istnieje coś takiego jak piksel do zliczania otwarć maila. Będę jeszcze o tym więcej pisać, ale teraz warto wspomnieć tylko, że taki piksel również jest wykorzystywany w celu przekazania nam wirusów, o czym nawet nie będziemy wiedzieć. Uruchomić proces możemy w sposób bardzo prosty. Mianowicie wystarczy zaakceptować obrazki w wiadomości mailowej. Od tego czasu możemy się cieszyć z nowo nabytego robaka w systemie. Niestety takie praktyki przysparzają wielu problemów i wiele dużych firm na świecie odnosiło wielomilionowe straty z tego powodu. Bywa.
Każdy z wyżej wymienionych sposobów działa i niestety z przerażająco wysoką skutecznością co świadczy tylko o jeszcze dużym braku wiedzy internautów.